kryzysik w Kościele - ciąg dalszy

obiecałem kiedyś, że temat rozwinę, więc niniejszym to czynię.

na początku jak zwykle odnośniki: tutaj jest petycja niemieckich teologów zaniepokojonych postępowaniem papieża dotyczącym lefebrystów, a tutaj informacja o tym, że może nie wyjść im to na dobre.

zastanawiam się, dlaczego papież zdejmuje ekskomunikę z lefebrystów bez żadnych warunków wstępnych - uznanie władzy papieskiej, uznanie całości nauczania Soboru Watykańskiego II, przyjęcie i zastosowanie w praktyce ekumenizmu. po co papieżowi to całe zamieszanie? może jestem naiwny, ale pierwszy krok powinien wyjść ze strony ekskomunikowanych biskupów, którzy proszą o przywrócenie na łono Kościoła i uznają swoje błędy publicznie, a nie ze strony papieża. jeśli wziąć pod uwagę wystosowaną do nich przez papieża w czerwcu 2008 deklarację zawierającą warunki powrotu do wspólnoty Kościoła, ta decyzja wydaje się wysoce niezrozumiała.

dodatkowo lefebryści wypowiadają się w duchu, który przy największym wysiłku i dobrej woli trudno uznać za chęć powrotu do wspólnoty Kościoła: "Bp Bernard Tissier de Mallerais zgadza się z opinią, że sprawa lefebrystów nie została jeszcze zakończona. Na pytanie, czy zrewidują oni swoje stanowisko w kwestiach spornych, hierarcha odpowiada: „Nie, zdecydowanie nie. My nie zmienimy naszego stanowiska, mamy natomiast zamiar nawrócić Rzym, to jest przeciągnąć Watykan na naszą stronę”. więcej na ten temat tutaj

biorąc pod uwagę skądinąd słuszną petycję niemieckich teologów oraz informację o możliwych konsekwencjach ze strony biskupa Ratyzbony, skłonny jestem pomyśleć sobie, że Kościołowi instytucjonalnemu zależy przede wszystkim na nieograniczonej kontroli nad teologami katolickimi. znamienne, że teologowie są wezwani do złożenia przed biskupem wyznania wiary oraz przysięgi wierności. można by pomyśleć, że nie wiadomo jakie zagrożenie dla Kościoła stwarzają tę petycją. sam tekst jest sformułowany nadzwyczaj ostrożnie (przynajmniej tak wynika z polskiego tłumaczenia), więc nie wiem, czego Kościół się obawia czy czego spodziewa po tym tekście? że będzie on drugimi 95 tezami Lutra? z całym szacunkiem dla autora i sygnatariuszy, ale raczej nie. nie ten kaliber.

w przywołanym tekście nie ma moim zdaniem (ale nie jestem teologiem, więc pewnie mogę się mylić) sformułowań, które kwestionowałyby władzę papieża i nauczanie magisterium Kościoła. są za to sformułowania typu: "napawa lękiem", "prawdopodobne", "trudno przewidzieć", "z całym szacunkiem traktując starania Papieża". trzeba mieć sporo chęci wykrycia wyimaginowanego zagrożenia, a jednocześnie jakieś lęki, żeby się dopatrzyć w tym tekście zagrożenia dla spójności nauczania Kościoła.

swoją drogą autor i sygnatariusze listu chyba przewidzieli, co ich czeka po opublikowaniu, bo w ostatnim akapicie zamieścili ciekawe zdanie: "Tak długo jak Watykan stara się o powrót „zagubionych owiec” z tradycjonalistycznego skrzydła Kościoła, nie znosząc przy tym innych klątw, nie rezygnując z prawa i procedur zmierzających do prześwietlania nauki zorientowanych na reformę teolożek i teologów, jak też wykazując brak gotowości do międzynarodowego dialogu z kręgami popierającymi reformy w Kościele, przechyla się Piotrowa Łódź na niebezpieczną stronę." i nawet ten list nie jest jakimś wołaniem o reformy czy krytyką nauczania. jest wyrazem zaniepokojenia pewnym wydarzeniem. i tyle.

dla mnie oznacza to jedno: Kościół ustawia się w centrum, po lewej stronie mając różnej maści reformatorów, a po prawej różnej maści konserwatystów. w tym otoczeniu sprawia wrażenie umiarkowania. baaardzo sprytne posunięcie.

EDIT:
jednak okazało się, że można rozmawiać. teologowie spotkali się biskupem, sprawa została wyjaśniona, nie trzeba składać wyznań wiary i deklaracji posłuszeństwa (więcej na ten temat: tutaj ).

ale mimo wszystko niesmak pozostał, niestety.


Etykiety: |

0 komentarze: