kryzysik w Kościele

powinienem napisać coś nowego, ale jakoś brak jakiegoś spektakularnego tematu.
mógłbym się zająć Kościołem, zdjęciem ekskomuniki z lefebrystów i zamieszaniem z tym związanym. ale szczerze mówiąc nie wypada kopać leżącego. bo widać gołym okiem, że Kościół jest w kryzysie i to głębokim. wybór Josepha Ratzingera na papieża był pójściem po linii najmniejszego oporu i wyborem "na przeczekanie", moim skromnym zdaniem.

Benedykt XVI może i jest świetnym naukowcem i teologiem i na pewno sprawdził się jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, ale jako sternik Kościoła sprawdza się raczej kiepsko. pod jego rządami Kościół jako instytucja ma się dobrze, ale równocześnie jest to wspólnota raczej niezbyt zachęcająca do przyłączenia się do niej. no chyba, że komuś odpowiada syndrom oblężonej twierdzy, wtedy jak najbardziej. ale jeśli ktoś pragnie Kościoła otwartego na Innego, o ciepłym wizerunku, zachęcającego do podejmowania własnych poszukiwań i wspierającego inicjatywę - sorry, ale to nie ten adres (albo nie ten czas).

pewnie kiedyś temat rozwinę. na razie tyle.


Etykiety: | 0 komentarze

Andrzej Czuma jako minister ? no nie wiem...

Zbigniew Ćwiąkalski zrezygnował ze stanowiska ministra sprawiedliwości, a jego następcą został Andrzej Czuma, powołany na to stanowisko przez Pana Premiera.

w związku z tym nasuwa mi się parę pytanie: czy naprawdę nie było nikogo lepszego ? czy mało mamy wybitnych prawników takich, jak na przykład prof. Andrzej Zoll chociażby? czy Platforma (której notabene nie darzę wielką sympatią, ale która daje minimalne nadzieje na znormalnienie polskiej polityki) musi się upodabniać do swoich poprzedników, na przykład do PiS-u?
stanowisko ministra sprawiedliwości nie jest takim sobie stanowiskiem. jest niesłychanie ważne, bo właściwy człowiek na tym miejscu daje jeśli nie gwarancję, to przynajmniej szansę lub jej cień na to, że obowiązujące kodeksy prawa cywilnego i karnego będą spójne, sądownictwo będzie działało jak należy, a więźniowie będą odbywać kary po pierwsze zasłużenie, po drugie w humanitarnych warunkach.

i jeśli słyszę, że na takie stanowisko zostaje powołana osoba kompletnie bez doświadczenia w praktyce wymiaru sprawiedliwości (brak aplikacji lub tytułu naukowego - co najmniej habilitacji), która studia prawnicze skończyła dawno temu, a w dodatku nawet nie jest blisko kryteriów stawianych Prokuratorowi Generalnemu, to coś tu jest chyba nie tak. i o ile fakt niespełniania kryteriów jest w pewnym sensie wynikiem procesu, który się jeszcze nie skończył (rozdzielenie stanowisk ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego), to brak doświadczenia prawniczego i kompetencji jest moim zdaniem dużym problemem, a powołanie takiej osoby jest grubym nietaktem i przesadą. w związku z tym nowy minister będzie musiał opierać się na zdaniu doradców, którzy oczywiście wierzę, że dołożą wszelkich starań, aby doradzać dobrze. warto jednak, żeby minister sprawiedliwości umiał ocenić, czy doradzają dobrze. a tego niestety nie będzie umiał.

pisząc "upodabniać się do poprzedników, na przykład PiS-u" miałem na myśli powoływanie na pewne stanowiska ludzi, którzy może nie do końca się znają na powierzonej im robocie, ale są swoi albo zasłużeni albo jedno i drugie. Czuma z całą pewnością ma piękną kartę opozycyjnej przeszłości i tego nikt mu odbierać nie zamierza, niech sobie nawet będzie posłem, skoro nawet Lepper czy Beger mogli być. ale niekoniecznie musi być ministrem sprawiedliwości, na miłość boską.

powiedzmy, że na początku rządów dałem Platformie jakiś kredyt zaufania, ale wyczerpał się on dość dawno, a premier swoimi decyzjami i sama PO swoimi pomysłami mnie coraz bardziej utwierdzają w tym, że Platforma to taki PiS, tylko ładniej ubrany i z lepszym makijażem ;-)


Etykiety: | 1 komentarze

edukacja seksualna w Polsce: będzie lepiej?

tutaj jest ciekawy tekst na temat edukacji seksualnej. budujące, że ktoś się wziął i zajął tym tematem. a podpisanie się z nazwiska jest dodatkowo budujące, bo po pierwsze samych zainteresowanych mobilizuje do działania, a po drugie daje pewnego rodzaju moralne prawo do rozliczania podpisanych z efektów ich pracy. chyba nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że wiedza polskiej młodzieży na tematy związane z edukacją seksualną jest zatrważająco niska.

istotne jest nie tylko przekazywanie informacji o dojrzewaniu i tym, co to jest seks i czym to się je, ale równie ważne, a może nawet ważniejsze jest przekazywanie wiedzy związanej ze sferą seksualną człowieka. zaliczyłbym do niej informację dotyczącą następujących tematów (wyliczenie za wymienionym w artykule dokumentem):
- zapobieganie ciąży (prezentacja z uwzględnieniem kwestii światopoglądowych),
- profilaktyka chorób przenoszonych drogą płciową w tym HIV/AIDS,
- promowanie postaw asertywnych (rozpoczynam współżycie w jakimś tam powiązaniu z uczuciami, [najlepiej dużym powiązaniu ;-)], a nie dlatego, że wszyscy to robią, albo dlatego, że mnie zachęca czy zmusza chłopak albo dziewczyna)
- prewencja przemocy seksualnej,
- promowanie relacji partnerskich.

w wymienionym dokumencie wyszczególniono na czym ma się opierać właściwie prowadzona edukacja seksualna. przede wszystkim ma być ona powszechna i obowiązkowa, dostosowana do wieku i oparta na międzynarodowych standardach praw człowieka wypracowanych przez ONZ, WHO i Konwencję o Prawach Dziecka. to moim zdaniem dobrze wróży, bo w razie ewentualnych różnic w poglądach na edukację seksualną istnieje pewna podstawa, do której można się odwołać.

w samym dokumencie są również sformułowania budzące nadzieję na to, że ta właśnie kwestia przestanie być narzędziem walki politycznej czy światopoglądowej, a zacznie w końcu służyć tym, do których jest adresowana, czyli młodzieży. w innym miejscu znajduje się też podkreślenie ważności zagwarantowania pluralizmu ujęć z jednej strony, a z drugiej poszanowania różnic światopoglądowych i przekazywania wiedzy rzetelne i zgodnej z aktualnym stanem nauczania.

powiązana z wyżej wymienionymi kwestiami jest też chęć propagowania interdyscyplinarnego podejścia do edukacji seksualnej, uwzględniającego różne jej aspekty (kulturowe, etyczne i psychologiczne), a przeciwdziałania traktowaniu jej wyłącznie jako jednego z działów edukacji biologicznej i oświaty zdrowotnej zajmującej się seksualnością i płodnością człowieka. życzę wszystkim sygnatariuszom wytrwałości i siły we wprowadzaniu tego, co podpisali w życie.

wszystkim posiadaczom dzieci, którzy uważają, że edukacja seksualna powinna odbywać się w zaciszu domowym, proponuję przypomnienie sobie jak często rodzice rozmawiali z nimi na "te" tematy, tudzież skąd czerpali wiedzę, gdzie mogli się podzielić swoimi wątpliwościami, problemami, pytaniami czy zasięgnąć pomocy. jeśli rzeczywiście była to rodzina, to im gratuluję i przekazuję tą drogą duży szacun i rispekt dla tychże rodzin. trzeba jednakże pamiętać, że jest to wyjątek, a nie reguła. dlatego też jeśli można umożliwić młodzieży uzyskanie rzetelnych i prawdziwych informacji na temat spraw związanych z seksualnością i uzyskanie odpowiedzi na nurtujące ich pytania, to ja taką inicjatywę jak najbardziej popieram.

jeśli ktoś uważa, że edukacja seksualna powinna przede wszystkim wychowywać do czystości ("model A", przywołany tutaj ), zalecam przypomnienie sobie czasów dojrzewania, pierwszych miłości, zainteresowania seksem czy wreszcie rozpoczęcia współżycia. obawiam się, że większości przypadków będzie to ilustracja przysłowia "zapomniał wół, jak cięlęciem był". rozumiem, że w pewnym stopniu proponowanie takiego modelu wynika z troski (strachu) o dziecko i chęci ustrzeżenia go przed pewnymi błędami. jednak nie wszystko można przewidzieć, a więcej zdziała szczera rozmowa i dobra atmosfera w domu oraz akceptacja swojego dziecka jako osoby myślącej i podejmującej jakieś decyzje, niż ślepe zakazywanie. zdaję sobie sprawę z pewnych uproszczeń w moim rozumowaniu, ale ten post nie jest rozprawą naukową, tylko wyrażeniem moich poglądów na ten temat.


o starym Jorgu z kryką

wczoraj byłem z Moją na projekcji filmu "Gospodarz" o wojewodzie generale Jerzym Ziętku. cała rzecz odbywała się w kinoteatrze "Rialto" w Katowicach. po filmie była debata, w której uczestniczyli Kazimierz Kutz, Michał Smolorz, Jan Walczak, Jerzy Gorzelik i Piotr Spyra, a prowadzili ją Kamil Durczok i Waldemar Szymczyk.


film był bardzo ciekawy, nietuzinkowo przedstawiający postać tego wielkiego Ślązaka działającego w trudnych czasach. nie waham się go nazwać wielkim Ślązakiem, bo z pewnością nim był. film nie był bezkrytyczną gloryfikacją ani też prostym oskarżeniem generała. oczywiście więcej było głosów broniących jego dokonań, ale były też głosy krytyczne. zaskoczył mnie fakt, że film trwał 50 minut, natomiast debata ponad 1,5 h. ale też osoba, której debata dotyczyła, nie była tuzinkowa i jednoznaczna. najwięcej do powiedzenia mieli Kutz i Smolorz, którzy sobie nawzajem z sympatią i na poziomie dogryzali :-).

Ziętek rządził Śląskiem przez 30 lat i trudno zliczyć, ile rzeczy mu Śląsk zawdzięcza. poczynając od Spodka, Stadionu Śląskiego, WPKiW i drogi do Ustronia, kończąc na szkołach, parkach i festynach. czasy, w jakich przyszło mu działać, do łatwych nie należały. tym większa chwała mu się należy za jego dokonania. przy czym jest zdecydowanie wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o służbę publiczną. przez te ileś lat rządów nie wziął ani złotówki dla siebie. inna sprawa, że gdyby wziął, pewnie zostałby utrącony przy najbliższej nadarzającej się okazji. ale sam fakt, że przetrwał iluś sekretarzy KW, budzi podziw. oczywiście miał też sprzyjające okoliczności w postaciach Zawadzkiego i Gierka, którzy zajmowali się polityką, a jemu pozostawiali "brudną robotę" do zrobienia. ale on właśnie w tym się odnajdywał, w codziennym zarządzaniu województwem, w służeniu ludziom stąd, w niewdzięcznym zadaniu trzymaniu wszystkiego w kupie i sprawianiu, żeby to wszystko funkcjonowało, jak należy. miał też okoliczności wysoce niesprzyjające w postaci Grudnia, który go w końcu wyciął z życia politycznego. jednakże zwycięstwo Grudnia było chwilowe. wystarczy zapytać dowolnego Ślązaka o tych dwóch, a nie będzie wątpliwości, kogo po latach ludzie lepiej wspominają.

bardzo piekne słowa wypowiedział bodajże Kutz: "...on z administrowania uczynił sztukę...". jakiż trzeba mieć talent, żeby z tak niewdzięcznej dziedziny, jaką jest administrowanie (które z natury jest mało widowiskowe), uczynić sztukę. w trakcie debaty padły słowa, że nie jest Ziętek zbyt dobrym wzorem do naśladowania w dzisiejszych czasach ze względu na jego balansowanie na granicy ówczesnego prawa, a czasem działanie poza prawem. ale wiele prawdy jest w przysłowie "tak krawiec kraje, jak materii staje". poza tym, kto z polityków ówczesnych czasów potrafił być tak uczciwy i zaangażowany w sprawy regionu, z którego pochodził. chyba było ich bardzo niewielu, o ile nie żaden. a jeśli porównać jego służbę i zaangażowanie z dzisiejszymi politykami, to również niewielu może się z nim porównywać.

podobno Ziętkowi proponowano bycie ministrem, ale odmówił, bo chciał opiekować się Śląskiem. chyba niewielu polityków oparłoby się takiej pokusie. a myślę, że jemu przez chwilę nie postała myśl w głowie, żeby się zgodzić i zostawić sprawy Śląska komu innemu. można powiedzieć, że był stworzony do roli wojewody, miał niesamowity instynkt i nosa, ale nie wykorzystywał tego do własnych celów. chyba, że własnym celem nazwiemy rozwój regionu. a przecież za czasów poprzedniego ustroju naprawdę można było nakraść więcej i napsuć bardziej, a jeszcze zaszkodzić wielu ludziom nieporównywalnie bardziej niż w dzisiejszych czasach, choćby ze względu na to, że tzw. komuniści dysponowali pełnią władzy. można powiedzieć, że był Jorg ludzką twarzą tej władzy. i to, że się oparł pokusom wymienionym przeze mnie przed chwilą, dowodzi siły jego charakteru i poziomu moralnego.

oczywiście nie twierdzę, że Jorg był święty. ale gdyby porównać plusy i minusy jego rządów, to plusów będzie nieporównywanie więcej. poza tym nigdy nic nie jest wyłącznie czarne albo wyłącznie białe. ten kto tak uważa, jest albo nieskończenie naiwny, albo ślepy na rzeczywistość, albo zwyczajnie głupi. ponadto ten, kto nie był postawiony w jakiejś tam sytuacji, może sobie oczywiście gdybać co by było, ale nigdy nie może być do końca pewien, jak się zachowa.

wielki szacunek dla wojewody generała Jerzego Ziętka!


parę uwag o lewicy drodze do europarlamentu

tutaj jest ciekawy artykuł dotyczący startu ogólnie pojętej lewicy do europarlamentu.
zastanawia mnie jedna rzecz: co się stało z lewicą, że nie potrafi się porozumieć? PiS jakoś umiał zjednoczyć pod swoimi skrzydłami różne prawicowe partyjki kanapowe (inna sprawa, że potem je wchłonął), podobnie PO. może to, że pozwoliły się wchłonąć, wynikało z faktu, że inaczej liderzy i członkowie tychże odeszliby w polityczny niebyt, a tak mają minimalne szanse, że jednak gdzieś się "ulokują".

w przypadku lewicy nie ma jednoznacznego i wyrazistego lidera (takiego jak Donald Tusk albo Jarosław Kaczyński), co jest w pewnym sensie naturalne dla nowoczesnej lewicy, gdzie zawsze była większa możliwość wyrażenia swojego zdania. co oczywiście jest bardzo ważne, ale dla wyrobionych wyborców i dla inteligencji.
dla mniej wyrobionego elektoratu bardziej widoczne są spory między liderami i nieumiejętność mówienia jednym głosem.

zupełnie inną kwestią w przypadku wyborów jest:
- lepsze zareklamowanie oferty programowej (co nie powinno być trudne, bo znane są błędy popełnione przy kampanii wyborczej dla LiD-u),
- przedstawienie tejże oferty i w nawiązaniu do kryzysu gospodarczego, do oferty PO,PiS-u i PSL-u i jeszcze innych zjawisk
- przede wszystkim takie przekazanie tej oferty w mediach (język przekazu dostosowany do targetu), żeby trafiła ona do jak największej liczby niezdecydowanych wyborców i przekonała ich, że właśnie na lewicę warto głosować.

może warto jednoznacznie się ustosunkować do jakichś tam kwestii, typu in vitro, IPN, rozdział Kościoła od państwa itp. dotychczas lewica nie przyciągała swoim niezdecydowaniem. polityk oczywiście ma swoje zdanie, ale partia ma swoją linię. widać to zarówno w PO, jak w PiS-ie. oczywiście nie chodzi o przegięcia typu "Gierek-Partia! Partia-Gierek", ale o pewną identyfikację polityków z partią, pod szyldem której działają. w tym przypadku jakąś koalicją czy listą wyborczą.

no i jedną z najważniejszych spraw jest zdecydowane odcięcie się od skompromitowanych polityków ("baronów"), napiętnowanie podobnych postaw i danie do zrozumienia, że jakakolwiek próba naśladowania takiego zachowania będzie skutkowała surowymi konsekwencjami włącznie z usunięciem z partii, sądem koleżeńskim czy wręcz procesem z powództwa cywilnego czy karnego. jaka szkoda, że partie nie chcą wziąć przykładu z krajów skandynawskich w tym względzie, przy czym nie mówię tylko o korupcji jako takiej, ale o generowaniu pewnych dobrych postaw dotyczących służby publicznej.

życzę lewicy, aby była jak najszerzej reprezentowana w europarlamencie przez ludzi na odpowiednim poziomie intelektualno-moralnym, którzy mają pomysł na to, jak ma wyglądać polityka naszego kraju w Brukseli na co dzień. powodzenia !


Etykiety: | 0 komentarze

mieszkanie

oglądamy sobie z Moją i jej rodzicami mieszkanka, gdyż Moja zamierza kupić mieszkanie w Katowicach. są różne, różniste, tańsze i droższe, bliżej i dalej centrum. tak naprawdę dla mnie jest najważniejsze to, że będę mieszkał z Nią. nieważne gdzie, ważne z kim ;-). taka prawda. plan jest taki: zamieszkamy razem, moje mieszkanie się wynajmie, żyli długo i szczęśliwie ;-). oczywiście zobaczymy, co przyniesie los, ale jestem dobrej myśli.

przewodniczącą Partii Demoratycznej-demokraci.pl została kobieta - Brygida Kuźniak. gratulujemy i życzymy powodzenia. mam nadzieję, że uda jej się tak Partią Demokratyczną pokierować, aby ta znalazła swoich reprezentantów w Sejmie, Senacie, Parlamencie Europejskim i władzach samorządowych. bo PD na to zasługuje moim zdaniem i to zasługuje bardzo.


Etykiety: | 0 komentarze